15 listopada 2020

Bezbrawny Radomiak, czerwoni drugoligowcy

  Radomiak podejmował w Pionkach Zagłębie Sosnowiec, pierwszoligowego outsidera , prowadzonego przez Kazimierza Moskala z nadziejami powiększenia punktowego dorobku, który podwindowałby ich w tabeli z siódmego miejsca.    Drugoligowcy mieli szanse na własnych boiskach powiększyć swój dorobek...

  Radomscy podopieczni Dariusza Banasika starali się przez pierwszy kwadrans, a potem obraz meczu dostroił się do szarej i ponurej listopadowej aury. Ich marzenia o pełnej puli zakończyły się też pół godziny przed końcem meczu, kiedy to Damian Jakubik wyleciał z boiska po bezmyślnym faulu na środku pola. Od tego momentu radomianie mogli już tylko bronić bezbramkowego remisu.

 

 W Siedlcach spotkanie było wyrównane i nie obfitowało w wiele sytuacji bramkowych. W 30 minucie Skra objęła prowadzenie. Dopiero w 84 minucie, po kilku wcześniejszych okazjach siedlczan, piłka w końcu znalazła drogę do bramki gości. Radość z trafienia Piotra Pierzchały nie trwała jednak długo, gdyż trzy minuty później Skra ponownie objęła prowadzenie. 1:2 i trzy punkty pojechały do Częstochowy.

  W Pruszkowie Znicz prowadził z Olimpią Elbląg od 23 minuty po pewnie wyegzekwowanym rzucie karnym przez Macieja Machalskiego. Ten stan rzeczy utrzymywał się jeszcze na pół godziny przed końcowym gwizdkiem, kiedy to powtórzyła się po raz kolejny sytuacja z poprzednich meczów, kiedy pruszkowianie po niepotrzebnych czerwonych kartkach zmuszeni byli kończyć mecz w dziesiątkę. Tym razem przytrafiło się to Jakubowi Górskiemu, którego zagranie ręką zakończyło się wykorzystanym przez Olimpię rzutem karnym. Remis 1:1, który usatysfakcjonował drużynę gości, a który był powodem refleksji Artura Węski, trenera pruszkowian, z goryczą konstatującego utratę dziewięciu punktów w trzech meczach…

(js)