6 marca 2021

Józef Ziemian – obrotny obrońca

7 marca 1902 roku urodził się Józef Ziemian, jeden z najlepszych polskich obrońców przed wojną, zawodnik Legii i Warszawianki.   „Partnerem klubowym Martyny w Legii – pisze Stanisław Mielech – był Ziemian, pochodzący z Tarnowa. Żyjąc w epoce Bułanowa raz tylko nosił na piersiach koszulkę z Białym Orłem. Krzywdziło to…

7 marca 1902 roku urodził się Józef Ziemian, jeden z najlepszych polskich obrońców przed wojną, zawodnik Legii i Warszawianki.

  „Partnerem klubowym Martyny w Legii – pisze Stanisław Mielech – był Ziemian, pochodzący z Tarnowa. Żyjąc w epoce Bułanowa raz tylko nosił na piersiach koszulkę z Białym Orłem. Krzywdziło to tego doskonałego zawodnika…

   Ziemian był jednym z najbardziej podstępnych zawodników, jakich znałem. Grał po czesku. Zawsze uśmiechnięty, jakby był najprzyjaźniejszych zamiarów wobec przeciwnika, biegł obok niego i nie wiadomo jak i kiedy „robił mu dwie lewe nogi”. Gdy przeciwnik się w nie zaplątał i padał na ziemię, Ziemian, nie spiesząc się, z japońskim przymilnym uśmiechem na twarzy odjeżdżał z piłką w pole.

  Najwytrawniejszych sędziów umiał wodzić za nos; jeżeli nawet widzieli faul, to obawiali się przerywać grę, gdyż nie widziała nieprawidłowego zagrania publiczność, gotowa zawsze stanąć w obronie Ziemiana, by nie dopuścić do „krzywdy”. Ziemian był dobrym technikiem, a kondycja fizyczna była zawsze jego mocną stroną. Jeszcze po drugiej wojnie światowej Ziemian zadziwiał wszystkich swą kondycją w meczach oldboyów, a w challenge’u tenisowym Legii miewał wysokie lokaty” – kończy Mielech.

 Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy oldboje Legii rozgrywali jakiś pokazowy mecz, Józef Ziemian wybiegł na kilkanaście minut na główną płytę. Miał już wtedy ponad siedemdziesiąt lat!

W roku 1918 walczył na ochotnika w obronie Lwowa, a trzy lata później w Trzecim Powstaniu Śląskim. Kiedy w roku 1932 przestał grać w Legii, kolejne cztery lata związał się również z ligową Warszawianką. Ale jeszcze przed wojną wrócił na Łazienkowską w roli działacza, co chwali mu się szczególnie, ponieważ działo się to już po spadku klubu z ligi, w czasie jego najtrudniejszych lat.

  Ziemian, jak mało kto miał głowę do interesów. Podczas okupacji wsławił się bliżej nieokreślonymi interesami, które przyniosły mu pokaźne zyski. Po wojnie, niemal w pierwszym dniu pobytu w Legii, kiedy już rozejrzał się na lewo i prawo, zaproponował władzom klubu, że weźmie w ajencję bufet, znajdujący się pod główną trybuną. I tak się stało.

Prowadził też bursę przy Czerniakowskiej 169, w starym wielkim domu, w którym mieszkali piłkarze Legii. A wśród nich Kazimierz Górski ze świeżo poślubioną żoną. Nazywano to miejsce „Domem księcia Józefa” i nie o księcia Pepi chodziło, a o Józefa Ziemiana. Miał dwa domy, kupione jeszcze podczas wojny lub tuż po niej. Jeden na Saskiej Kępie, drugi przy Podchorążych, przy Łazienkach. Sprzedał go Austriakom, którzy, po przebudowach, umieścili tam swoją ambasadę. W latach czterdziestych wielokrotnie wspierał Legię pieniędzmi z własnej kieszeni.

  W roku 1957 został asystentem selekcjonera reprezentacji Polski Henryka Reymana. W tej roli wystąpił w słynnym, zwycięskim meczu ze Związkiem Radzieckim w Chorzowie. Ale wkrótce pożegnał się z kadrą, ponieważ zarzucono mu, że przy okazji zgrupowań kaperuje do Legii wyróżniających się zawodników.

  Dawał sobie radę przed wojną, w okupację, za Stalina i w Polsce Ludowej. Mówiono o takich: spekulanci. Dziś Józef Ziemian byłby biznesmenem. Zmarł w święta Bożego Narodzenia roku 1984, w wieku 82 lat. Do późnej starości (której po nim nie było widać) przychodził na Łazienkowską, czuł się tam słusznie jak u siebie i przyjmował hołdy tych, którzy go pamiętali lub przynajmniej o nim słyszeli.

Stefan Szczepłek