Europa na Łazienkowskiej
1 kwietnia 1970 roku Legia rozgrywała przy Łazienkowskiej pierwszy półfinałowy mecz o Puchar Mistrzów Klubowych z Feyenoordem Rotterdam. To było szczególne wydarzenie z kilku powodów. Po pierwsze: nigdy wcześniej (ani później) stołeczny klub nie walczył na tak wysokim poziomie rozgrywek europejskich. Po drugie: mecz następował po serii zwycięstw nad mistrzami…
1 kwietnia 1970 roku Legia rozgrywała przy Łazienkowskiej pierwszy półfinałowy mecz o Puchar Mistrzów Klubowych z Feyenoordem Rotterdam.
To było szczególne wydarzenie z kilku powodów. Po pierwsze: nigdy wcześniej (ani później) stołeczny klub nie walczył na tak wysokim poziomie rozgrywek europejskich.
Po drugie: mecz następował po serii zwycięstw nad mistrzami Rumunii (UT Arad), Francji (AS Saint Etienne), Turcji (Galatasaray Stambuł). Na fali entuzjazmu wydano pierwszy numer klubowego pisma „Nasza Legia”. Po trzecie: z Feyenoordem przyjechała grupa około kilkuset kibiców. Była nie tylko wyjątkowo liczna, ale pokazała w Warszawie coś, co w zachodniej Europie stanowiło w tamtych latach normę, a w Polsce znane było wyłącznie z telewizji.
Kibice holenderscy wzbudzali naszą zazdrość, ponieważ mieli mnóstwo rekwizytów, identyfikujących ich z klubem. Ubrani byli w czerwono-białe barwy Feyenoordu, na głowach nosili czapki lub wielkie plastikowe kapelusze, mieli szaliki, kotyliony, kołatki, trąbki i flagi. Prowadzili zorganizowany doping. Czegoś takiego wcześniej Warszawa nie widziała.
Pomysłowość Holendrów stała się inspiracją dla kibiców Legii, ale do osiągnięcia ich poziomu droga była jeszcze bardzo daleka. Państwowy przemysł nie interesował się potrzebami kibiców, a prywatnego jeszcze prawie nie było. Rozprowadzaniem całkiem nieefektownych małych proporczyków i nalepek zajmował się dwuosobowy dział Legii, koncentrujący się głównie na odbiera
Sam mecz stanowił małe rozczarowanie. Już początek zdenerwował kibiców. Kiedy na boisko wybiegła drużyna w zielonych koszulkach z białymi rękawkami, stadion przywitał ją brawami. Ale po chwili oklaski przerodziły się w gwizdy, kiedy okazało się, że to Holendrzy włożyli koszulki (mieli do tego prawo, czasami grali w takich w swojej lidze), bardzo podobne do tych, w jakich zazwyczaj występowała Legia. My zagraliśmy w białych.
Feyenoord wydawał się przeciwnikiem do pokonania, ale rzeczywistość okazała się inna. Mokre po deszczu, bardzo grząskie boisko było jednakowe dla obydwu drużyn, ale dwukrotnie po bramkowych akcjach legionistów piłka zatrzymywała się w kałużach.
To był początek podboju światowego futbolu przez Holendrów, a „futbol totalny” w ich wykonaniu bywał zabójczy dla większości przeciwników. Feyenoord wygrał Puchar Mistrzów w roku 1970, Ajax zdobywał to trofeum przez trzy kolejne lata, a reprezentacja Holandii wywalczyła w roku 1974 wicemistrzostwo świata.
Legia zremisowała przy Łazienkowskiej 0:0 ( w rewanżu przegrała 0:2). Trenerem Feyenoordu był jeden z najsłynniejszych trenerów świata Austriak Ernst Happel (jego imię nosi stadion narodowy w Wiedniu), a w drużynie grali m.in. późniejsi wicemistrzowie świata: Wim van Hanegem, Wim Jansen, Ruud Geels, Rinus Israel, Eddie Treytel a także szewdzki napastnik Ove Kindvall i austriacki pomocnik Franz Hasil.
Legia, trenowana przez Edmunda Zientarę wystąpiła w składzie:Władysław Grotyński – Władysław Stachurski, Andrzej Zygmunt, Zygfryd Blaut, Antoni Trzaskowski – Lucjan Brychczy, Kazimierz Deyna, Bernard Blaut – Janusz Żmijewski, Jan PIeszko (46, Jan Małkiewicz), Robert Gadocha.
Stefan Szczepłek