Drugoligowy przekładaniec
W drugiej lidze u drużyn mazowieckich mamy poświąteczny przekładaniec....
Bardzo dobrze w tej kolejce spisali się piłkarze Znicza Pruszków, którzy pokonali na wyjeździe wicelidera drugiej ligi – ŁKS Łódź 2:0. Bramki dla podopiecznych trenera Dariusza Żurawia zdobyli Patryk Czarnowski i Marcin Smoliński. Przełomowym momentem tego pojedynku był rzut karny obroniony przez bramkarza Znicza – Dominika Kalinowskiego, tuż po rozpoczęciu drugiej połowy meczu. Nasi piłkarze zagrali konsekwentnie i niemal bezbłędnie zrealizowali założenia taktyczne na to spotkanie. Pozwolili rywalom przejąć inicjatywę, czekając na odpowiedni moment do skontrowania. Ełkaesiacy atakowali, ale brakowało im precyzji. Jak kończyć akcję pokazał rywalom Patryk Czarnowski i w 40. minucie Znicz prowadził 1:0. Po zmianie stron w łódzkiej drużynie pojawił się napastnik grający w przeszłości w Ursusie i Świcie Nowy Dwór Mazowiecki – Jevgen Radionov. ŁKS zaczął grać szybciej niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, ale nadal był nieskuteczny. A kroplą przelewającą czarę goryczy miejscowych, był niewykorzystany rzut karny. Bramkarz Znicza Dominik Kalinowski wyczuł intencje Wojciecha Łuczaka i nie dał się pokonać. W 77. minucie Znicz strzelił drugiego gola. Piękne uderzenie z dystansu Marcina Smolińskiego brawami nagrodzili nawet kibice ŁKS-u.
Legionovia zremisowała na swoim boisku z dużo wyżej notowanym GKS-em Bełchatłów 2:2, ale mimo tego spadła na ostatnią pozycję w tabeli. Do miejsca gwarantującego pozostanie w II lidze zespół spod Warszawy traci cztery punkty. Pierwsza połowa meczu w Legionowie należała do gości. Już w 5. minucie, najniższy piłkarz drugiej ligi, mierzący 154 centymetry – Marcin Garuch efektowną piętką zagrał do Bartłomieja Bartosiaka. Zawodnik z Bełchatowa nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z Mateuszem Kochalskim. Prowadzenie dla GKS-u w 40. minucie, uzyskał były reprezentant Polski – Patryk Rachwał. W drugiej połowie Legionovia zaprezentowała się dużo lepiej. Gospodarze przejęli inicjatywę i zepchnęli rywali do defensywy. W 63. minucie napór podopiecznych trenera Roberta Pevnika przyniósł wreszcie skutek. Po dośrodkowaniu Mikołaja Grzelaka, piłka spadła pod nogi Eryka Więdłochy i było 1:1. Jednak trzy minuty później moment dekoncentracji w szeregach gospodarzy wykorzystał Bartłomiej Bartosiak i bełchatowianie znowu prowadzili. Legionovia walczyła do końca i w 87. minucie doprowadziła do wyrównania. Mateusz Leleń zacentrował z rzutu rożnego, a Eryk Więdłocha po raz drugi pokonał Pawła Lenarcika.
Niespodziewanej porażki na swoim boisku, z broniącym się przed spadkiem Gryfem Wejherowo doznał Radomiak. Była to już trzecia przegrana z rzędu Zielonych. Gospodarze nie potrafili rozmontować uważnie grającej defensywy rywali, a kiedy piłka wpadła już do siatki, to sędzia nie uznał gola dopatrując się faulu na bramkarzu Gryfa. Do przerwy okazję do strzelenia bramek dla Radomiaka mieli Słowak – Peter Mazan i Michał Grudniewski, lecz pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W 55. minucie golkipera rywali, strzałem z rzutu wolnego próbował zaskoczyć Damian Szuprytowski, jednak piłka otarła się o mur i minimalnie minęła słupek. Szczęścia próbował też Hiszpan – Simon Colina, ale nie trafił nawet w bramkę. Decydującego o losach meczu gola w 64. minucie głową zdobył Piotr Okuniewicz i Gryf wygrał 1:0. Radomianie grali nieskutecznie i co gorsze stracili dwóch kluczowych zawodników: najlepszego strzelca – Brazylijczyka Leandro oraz kapitana Macieja Świdzikowskiego, którzy zostali ukarani żółtymi kartkami i nie zagrają w środowym meczu z Gwardią Koszalin.
(mf)