Na drugim froncie
Przebudzenie Radomiaka, remis Znicza, kolejna porażka Legionovii...
W zaległym meczu 23. kolejki, Radomiak zdecydowanie pokonał na swoim boisku Gwardię Koszalin 5:0. Po trzech porażkach z rzędu reputacja drużyny z Radomia została mocno nadszarpnięta. Podopieczni trenera Jerzego Cyraka podeszli do rywalizacji z Gwardią odpowiednio zmotywowani i mimo, że grali bez trzech kluczowych zawodników pauzujących za kartki: kapitana – Macieja Świdzikowskiego, Gwadelupczyka – Matthieu Bemby i najlepszego strzelca – Brazylijczyka Leandro, zaprezentowali się bardzo dobrze. Już w piątej minucie po dalekim wyrzucie z autu, piłka przedłużona piętą przez Jakuba Wróbla, trafiła do pełniącego w tym meczu obowiązki kapitana – Chinonso Agu i Nigeryjczyk z polskim paszportem znakomitym uderzeniem z woleja uzyskał prowadzenie dla Zielonych. Siedem minut później z lewej strony boiska dośrodkował Bartosz Skowron, kolejną asystą popisał się Jakub Wróbel, a Patryk Mikita precyzyjnym strzałem głową po raz drugi pokonał Adriana Hartleba. W 32. minucie było już 3:0. Autor drugiego gola, Patryk Mikita tym razem sam nie kończył akcji, tylko dograł piłkę do Petera Mazana, a Słowak po ziemi posłał ją do siatki. W drugiej połowie gospodarze dalej atakowali i tylko kwestią czasu było kiedy zdobędą kolejne bramki. W 68. minucie kolejny raz na listę strzelców mógł wpisać się Peter Mazan, ale po bardzo mocnym uderzeniu z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Gościom udało się powstrzymywać ataki Radomiaka do 87. minuty. Wtedy po kolejnym rzucie wolnym z prawej strony boiska strzelał Patryk Winsztal. Bramkarz Gwardii odbił piłkę, ale dopadł do niej Czech – Jakub Rolinc i próbował dobijać. Mimo, że golkiper z Koszalina leżąc na murawie zdołał jeszcze zainterweniować, to arbiter uznał, że piłka przekroczyła już całym obwodem linię bramkową i wskazał na środek boiska. W ostatniej minucie spotkania, czeski napastnik jeszcze raz trafił do siatki i ustalił wynik meczu na 5:0. Następne spotkanie Radomiak rozegra w poniedziałek z Błękitnymi w Stargardzie.
W 26. kolejce, Znicz Pruszków zremisował na swoim boisku z Olimpią Elbląg 0:0. Najładniejszą akcję w pierwszej połowie przeprowadzili goście. W 25. minucie Mateusz Szmydt efektowną ruletą wyprowadził na dogodną sytuację Antona Kołosowa, ale piłkarz z Ukrainy nie trafił w bramkę. Pruszkowianie najlepsze okazje do zdobycia bramki mieli po akcjach lewą stroną boiska. W 32. minucie Mateusz Machalski dobrze zacentrował z rzutu wolnego, jednak do piłki nie dofrunął próbujący trafić szczupakiem, kapitan Znicza Piotr Klepczarek. Siedem minut później po mocnym strzale z dystansu Patryka Kubickiego, bramkarz Olimpii – Wojciech Daniel zdołał odbić piłkę, a dobitka Marcina Smolińskiego została zablokowana. Po zmianie stron piłkarzom także nie udało się trafić do siatki i spotkanie zakończyło się bez bramek.
Legionovia przegrała na wyjeździe z ROW-em 1964 Rybnik 1:2. Gospodarze już w 9. minucie objęli prowadzenie. Przemysław Brychlik wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i pokonał stojącego w bramce Legionovii Mateusza Kochalskiego. Drużynie z Mazowsza udało się wyrównać w 39. minucie po trafieniu Mateusza Leleno, ale jeszcze przed przerwą piłkarze ROW-u zdobyli drugiego gola. Po kolejnym zagraniu z rzutu rożnego do siatki trafił Kamil Spratek. W drugiej połowie ten sam zawodnik mógł strzelić następną bramkę, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Ambitnie grający zawodnicy z Legionowa nie rezygnowali z walki o przynajmniej jeden punkt, lecz ich akcje nie przyniosły efektu. Do bezpiecznego miejsca w tabeli Legionovia traci już siedem punktów i jeżeli chce utrzymać się w drugiej lidze musi wreszcie zacząć wygrywać.
(mf)